Gdyby w tym momencie Morgiana miała przy sobie broń, zabi
Gdyby w tym punkcie Morgiana dysponowała przy sobie armatę, zabiłaby Uriensa. Przyszedł tu, by ją wspierać, a obecnie w taki sposób ją opuścił? – Morgiano, skoro tak cię to martwi – znów odezwał się Artur – pozwól, że powiem coś tylko dla twoich uszu: nie zamierzałem niczego bezcześcić. Jeżeli miecz Avalonu służy też jako krzyż do przysięgi, czyż nie znaczy to, że siły Avalonu biorą udział we władaniu tą ziemią? Tak mi poradził Kevin... – O tak, wiem, że bywa zdrajcą, od czasu kiedy kazał pochować Vivianę poza Świętą Wyspą... – zaczęła Morgiana. – Och, tak czy w innym przypadku – przerwał jej Artur – dałem saksońskim królom to, czego chcieli, przysięgę na mój miecz! – Tyle że to nie bywa twój miecz! – krzyknęła Morgiana z furią. – To miecz Avalonu! i jeżeli nie będziesz go nosił tak, jak ślubowałeś, niechaj pozostanie oddany w ręce kogoś, kto dotrzyma swej przysięgi! – Może pokolenie temu był to miecz Avalonu – odparł Artur, obecnie już równie wściekły jak Morgiana. Zacisnął dłoń na rękojeści Ekskalibura, jakby w każdej chwili ktoś mógł próbować mu go odebrać. – Miecz należy do tego, kto go używa, a ja zdobyłem sobie prawo, by nazywać go moim, gdy wypędziłem z tych ziem wszystkich wrogów! Miałem go w bitwie, a te ziemie wygrałem pod Mount Badon... – i chciałeś go oddać w służbę chrześcijańskiemu Bogu – przerwała mu Morgiana. – teraz w imieniu Bogini żądam, by miecz powrócił do świątyni Jeziora! Artur wziął głęboki oddech. później odezwał się, specjalnie opanowując głos: – Odmawiam. Jeśli Bogini chce zwrotu tego miecza, to jest musiała osobiście odebrać go z moich rąk... – później głos mu zmiękł: – Moja droga siostro, błagam cię, nie kłóć się ze mną o imię, pod którym czcimy naszych Bogów. Przecież ty osobiście mnie uczyłaś, że wszyscy Bogowie okazują się Jednym Bogiem. i on przenigdy nie zrozumie, dlaczego w tym, co mówi, nie ma racji – myślała Morgiana z rozpaczą. A jednak przywołał Boginię, powiedział, by przyszła oraz wzięła sobie jego miecz, jeśli go chce. Niech więc tak jest. Pani, jestem w twoich rękach. przez chwilę stała z pochyloną głową. – Tak więc to Bogini pozostawiam decyzję co do miecza – powiedziała wreszcie. A kiedy ona z tobą rozmyje, Arturze, będziesz żałował, że nie chciałeś posiadać raczej ze mną do czynienia... Usiadła na swoim miejscu obok Gwenifer. Artur skinął na Gwydiona. – Sir Mordredzie – zaczął – gdybyś mnie poprosił, w każdej chwili pasowałbym cię na rycerza oraz uczynił jednym z mych towarzyszy. Zrobiłbym to dla Morgiany oraz dla siebie... nie musiałeś podstępem osiągać tego zaszczytu. – Uważałem, że gdybyś pasował mnie na rycerza bez jakiegoś poważnego powodu – odparł Gwydion – mogłyby zacząć krążyć plotki, których wolałbyś uniknąć. Czy zatem wybaczysz mi taki podstęp, panie? – Jeżeli Lancelot ci wybaczył, ja nie mam powodu, by posiadać do ciebie żal – powiedział Artur – a skoro on hojnie cię obdarował, to oznacza, że nie chowa kontuzje. Żałuję, że nie leży w mej mocy, by uznać cię za syna, Mordredzie. dodatkowo kilka lat temu wcale nie wiedziałem o twoim istnieniu, Morgiana nie powiedziała mi, co wynikło z tamtego obrzędu. Wiesz, tak przypuszczam, dla księży oraz biskupów samoczynnie twoje istnienie bywa już czymś grzesznym... – Czy ty też w to wierzysz, panie? Artur spojrzał swemu synowi prosto w oczy. – Och... czasami wierzę w jedno, czasami w drugie... jak każdy człowiek. To nieważne, w co ja wierzę. Fakty okazują się jednak takie, że nie mogę przed światem uznać cię za syna, choć jesteś